-Jak mogłem być tak głupi??!!-z bezradności opadł na fotel.
-Nie był by to pierwszy raz-dodał Sherlock odkładając instrument.
John puścił mimo uszu uwagę przyjaciela zastanawiając się co robić dalej.Poprzez swoją nieuwagę i bezmyślność został okradziony przez jakąś pannę,która musiała ubrać tę sukienkę do pół uda..
-Kompletny idiota! Co ja mam robić?-myślał Watson.Jedno spojrzenie na Sherlocka znów spowodowało wybuch furii,gdyż ten wzrok był mu dobrze znany.
-No oświeć mnie,panie wszytko wiedzący.
Holmes uśmiechnął się i wziął do ręki jedną z umów.Przyjrzał się jej dokładnie czekając na reakcję kompana.Po 5 minutach westchnął głęboko dalej nie kryjąc rozbawienia:
-Skoro ty upadłeś i siedziałeś na ławce to kto zbierał te umowy..
Johna jakby poraził piorun. Chwycił kilka faktur i wybiegł z mieszkania.Jeszcze na schodach zdążył zadzwonić;
-Lestrade,szybko!! Odciski palców!!
Sherlock ubrał swój płaszcz i usiadł w fotelu.Czekał na swojego przyjaciela,gdyż on już znał odpowiedź.
Podczas gdy Anderson przeszukiwał bazę danych,John nerwowo krążył po gabinecie inspektora.
-Hej,Watson spokojnie znajdziemy tego złodzieja!-zawołał Greg widząc znajomego w takim stanie.
-Tę złodziejkę...-szepnął John przez zaciśnięte zęby. Lestrade zaśmiał się.Nie znał Watsona od tej strony.
-Och..no to ...hm... znajdziemy ją-wyjąkał inspektor.
Nagle usłyszeli dźwięk sygnalizujący zgodność odcisków.Anderson przyniósł wydruk danych.
-To ona!!!-krzyknął doktor na widok zdjęcia.
-Beth Connely , urodziła się we Francji,ale w wieku 5 lat przeniosła się do Londynu,rodzice nie żyją,dalsza rodzina nieznana-przeczytał Lestrade wpatrując się w zdjęcie.Blond włosy..te oczy .. nie dziwił się Watsonowi że kompletnie stracił dla niej głowę.
- Jaki jest adres?/!!-krzyknął John wyrywając Grega z transu. Lestrade otrząsnął się i wybełkotał:
-Eeee.. tak adres już... Russell Square 152.-wydukał inspektor odkładając papiery na biurko.Rozglądnął się po biurze. Johna już nie było.
Jadąc taksówką Watson próbował ułożyć sobie wszystko w głowie.Dlaczego akurat jego okradła? W parku było pełno ludzi.Ale tak naprawdę coś innego go dręczyło.Skąd wiedziała że w kopercie są pieniądze? Przecież była zaklejona, a na pewno nie zdążyła jej otworzyć.Hm.. cała ta sytuacja była niezwykle pokręcona.Jakaś kobieta wpada na niego,kradnie i jeszcze mówi że się spotkają.. Jakby przeczuwała,że John będzie jej szukać.Po 15 minutach wysiadł z pojazdu i szukał numeru 152.W pewnej chwili zatrzymał się nie mogąc uwierzyć w to co widzi,a raczej kogo.
-Co ty tu robisz?-krzyknął doktor widząc znany mu płaszcz.
-Pomagam ci,to chyba jasne-rzekł Sherlock zamierzając wcisnąć dzwonek do drzwi, jednak przyjaciel go zatrzymał.
-Chwila,najpierw wyjaśnisz mi skąd masz adres.Holmes nie chcąc się kłócić ale za to chcąc jak najszybciej poznać tajemniczą złodziejkę wyrecytował:
-Podczas gdy ty zająłeś się obrażaniem samego siebie,ja wziąłem odcisk palca z najbliższej faktury i włamując się do bazy danych znalazłem ją w przeciągu 2 minut.Hasło wymyślał Anderson więc chyba nie muszę nic więcej dodawać.To było proste-podsumował jednocześnie naciskając dzwonek.
-Ale dlaczego mi nie powiedziałeś zanim pobiegłem do Scotland Yardu?-szepnął John
-Tak się zaangażowałeś..nie chciałem ci przeszkadzać-uśmiechnął się sarkastycznie detektyw.W tym samym momencie drzwi otworzyły się ukazując kobietę w średnim wieku z papierosem w ustach.
-Czego?-wychrypiała ,lustrując nieproszonych gości.Watson stał jak wryty nie wiedząc co powiedzieć.I stałby tak nie wiadomo ile,na szczęście Sherlock miał już pomysł.
-Och witam Panią bardzo serdecznie.Dostałem ten adres od mojego dobrego kolegi.Czy mieszka tutaj Beth Connely?.Jest moją kuzynką,a tak dawno się nie widzieliśmy.Szukam ją od roku.. John był prawie pewny,że na poliku przyjaciela pojawiła się łza. Przewrócił tylko oczami wiedząc że to się nie uda. Jednak na kobietę chyba to podziałało bo zaraz wpuściła ich do środka.
-Beth wynajmuje u mnie pokoik w piwnicy.Szczerze mówiąc nigdy tam nie byłam,bo Beth jest taka zamknięta w sobie.-dodała kobieta
-Zamknięta...w sobie-zaśmiał się pod nosem Watson.Schodząc do piwnicy detektyw wyczuł dziwną woń.
-Siarka?-zastanawiał się w myślach.Zapukał delikatnie do drzwi.Parę sekund później powtórzył czynność z tym samym skutkiem.
Chwycił za klamkę i wszedł do pomieszczenia.To co zobaczył prawie zwaliło go z nóg. W rogu stał stół zapełniony probówkami,odczynnikami i słoikami pełnymi dziwnych proszków i ludzkich narządów. Ściana na przeciwko obklejona była wycinkami z gazet,na których widniał napis lub zdjęcie Moriartego. To przykuło uwagę detektywa. John natomiast zainteresował się całkiem pokaźnym składem broni schowany w szafie.W powietrzu unosił się dym papierosowy.
-To na pewno jest jej pokój?-zapytał John rozglądając się wokoło.
-Na pewno-powiedział kobiecy głos dobiegający z malutkiego pomieszczenia obok.Sherlock odwrócił się i ujrzał blond dziewczynę w białym podkoszulku i czarnych dresowych spodniach. Spojrzała z uśmieszkiem na Johna.
-Mówiłam,że się spotkamy.Podeszła do stolika z odczynnikami i nie zwracając uwagi na gości,zajęła się pracą. Watson nie mogąc się powstrzymać wybuchł:
-Kim ty do cholery jesteś!!!!??? Czemu mnie okradłaś i omamiłaś??!!! A teraz udajesz że nic się nie stało???!!! Dziewczyna ni stąd ni zowąd wybuchła śmiechem.Ku wielkiemu zdziwieniu doktora Sherlock także.
-Ja też lubię jak się denerwuje-dodał detektyw nadal wpatrując się w ścianę z gazetami.
-Słucham?! Znowu tylko ja uważam że to co się dzieje jest nienormalne!!! Dziewczyna odłożyła próbówkę i w końcu zainteresowała się przybyszami.
-Spokojnie..wszystko ci wyjaśnię. Ale najpierw proszę-wręczyła Johnowi kopertę z pieniędzmi.Nie czekając na jego odpowiedź,kontynuowała-Wiem,okradłam cię i przepraszam za to.Ale gotówka była mi niezmiernie potrzebna,by coś zakupić.Sprzedając to coś dostałam o wiele więcej.Więc, to jest twoja część.To na tyle. W tym momencie zwróciła się do Sherlocka.
-Wnioskując z tego,że od 10 minut obserwujesz moje wycinki sądzę że ta osoba jest ci znana,prawda.
-Świetnie dedukujesz.-rzekł detektyw,wpatrując się w nią. Chciał wyczytać cokolwiek z jej ubrania i mowy ciała.Ale niewiele się dowiedział.Tylko tyle,że ubranie było dzisiaj prane i że dziewczyna mało sypia.To kolejny punkt który zaintrygował go w tej dziewczynie.Watson skończył przeliczać pieniądze.
-Jest ich nawet za dużo-zdziwił się doktor
-To za to,że cię okradłam-dodała Beth szukając czegoś w szafie.
John zaśmiał się.
-Myślisz że nie zgłoszę tego na policję?
Dziewczyna podeszła do niego ,mierzwiąc jego włosy
-Wiem ,że tego nie zrobisz.
-A niby dlaczego?-odsunął się kawałek od niej coraz bardziej brzydząc się jej osoba.
-Bo jestem twoją kuzynką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz