sobota, 23 kwietnia 2016

Two brothers and one love VIII

Witajcie kochani! Przed wami kolejny rozdział z serii Two brother and one love.Oj będzie się działo :) Przepraszam,ze tak długo musieliście czekać,ale potrzebowałam czasu by pomyśleć nad opowiadaniem by było dopięte na ostatni guzik.Miłego czytania <3

Lekki podmuch wiatru rozwiewał jej blond włosy spod słomianego kapelusz.Maj zaskoczył wszystkich wysokimi temperaturami rozpoczynając sezon grillowy. Tak więc Mycroft nie był zdziwiony gdy pewnego dnia otrzymał wiadomość od mamy o przyjęciu w ogrodzie.Prawdę mówiąc czekał na nią.Już dawno chciał przedstawić Beth rodzicom,ale jakoś nie było okazji.A właściwie czasu.Przez ostatnie tygodnie dokładnie obmyślali kolejny krok.Wszystkie wątpliwości musiały zostać odsunięte na dalszy plan.Dziewczyna poprawiła sukienkę łapiąc się na tym że robi to po raz setny.Bała się.Tak bardzo się bała.Że nic się nie uda,że ktoś zginie,że znowu będzie zmuszona z nim pracować.Zagryzła nerwowo wargę gdy nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.Natychmiast odwróciła się zrzucając torebkę z ławki.
-Spokojnie to tylko ja.-powiedziała Mary zajmując miejsce obok.
-Ach..no tak,przepraszam..-blondynka podniosła torebkę jednocześnie zakładając włosy za ucho.-Jak się czujesz ?
-Ja dobrze,a ty powinnaś choć na chwilę zapomnieć,przynajmniej dzisiaj.Wiem że się tym dręczysz,ale uwierz mi wszystko pójdzie zgodnie z planem.I w końcu będziesz szczęśliwa.
Beth lekko uśmiechnęła się.A może jej marzenia rzeczywiście się spełnią i już niedługo wreszcie po tylu latach będzie wolna.
-No i to mi się podoba,a teraz zmykam bo idzie twój socjopata-zaćwierkała Mary pospiesznie kierując się w drugą stronę alejki.
-Mary!Zostań tu !-szepnęła błagalnym tonem jednak kobieta była już daleko.Och,policzę się z nią-pomyślała i chwyciła książkę udając że jest bardzo zajęta czytaniem.Sherlock bez słowa usiadł koło niej podciągając rękawy białej koszuli i niestety wyglądał bardzo seksownie.Kobieta po raz kolejny zagryzła wargę.
-Wiesz może gdzie jest Mycroft ?-zapytał Holmes na co blondynka prychnęła.
-Nie wierzę,że  nagle zaczął cię interesować braciszek.
Mężczyzna przewrócił oczami i podniósł ręce w geście poddania.
-Dobra,masz mnie.Chciałem jakoś rozpocząć rozmowę.
Beth nie mogła się nie zaśmiać.
-Pojechał do biura,ale niedługo wróci.
Sherlock wciągnął powietrze przez nos chcąc pokazać ,ze nie jest tym faktem zadowolony.Wyprostował się po czym wbił w nią swoje błyszczące spojrzenie.Dziewczynie momentalnie przyspieszył oddech,a paznokcie boleśnie wbijały w okładkę.Wiedziała że zaraz zrobi się czerwona jak burak co będzie jego zwycięstwem dlatego włożyła książkę do torby,wstała i ruszyła wzdłuż alejki.Parę sekund później poczuła jego wzrok na szyi oraz jego dłoń na swojej.
-Wiesz,że to tak właśnie będzie wyglądać.On w biurze,ty w domu.On w delegacji,ty w domu.A przecież nienawidzisz takiego życia.
Zatrzymała się patrząc mu głęboko w oczy.
-Sherlock,cokolwiek powiesz,cokolwiek zrobisz moje uczucia do niego się nie zmienią:Ja go kocham!-oświadczyła bez zająknięcia mając ogromną nadzieję ,że zrozumiał.Niestety to była tylko nadzieja.
-Nieprawda!-rzekł podchodząc coraz bliżej.
-Dlaczego wszyscy to widzą tylko nie ty?!-krzyknęła Beth czując buzującą krew.Mężczyzna odgarnął kosmyki z jej czoła delikatnie muskając opuszkami rozgrzany policzek.Drugą dłoń przyłożył do jej nadgarstka.
-Ponieważ ja widzę o wiele więcej niż inni.Tylko przy mnie twój puls przyspiesza,źrenice rozszerzają się,kolana trzęsą...poliki różowieją...-szeptał przy jej uchu-Mam wymieniać dalej.
Dziewczyna przełknęła głośno ślinę,wiedząc że to prawda.Nie mogła zaprzeczyć ,nawet teraz gładziła go delikatnie po poliku rozsypując się na kawałki widząc jego przenikliwe ,błyszczące spojrzenie.Brunet przyciągnął ją bliżej chwytając jej twarz w dłonie.Przejechał kciukiem po drżących wargach,płonąc od środka na dźwięk jej cichego jęku.Tak blisko,był tak blisko.To tak jakby spełniły się wszystkie jego marzenia.Zbliżył się i delikatnie musnął jej wargi bojąc się że zaraz może to stracić.Reakcja dziewczyny go zaskoczyła,rozpalając jeszcze bardziej. Beth wtopiła swoje palce w jego włosy pogłębiając pocałunek. Całowali się gwałtownie i namiętnie,każde z nich bało się przerwać.Bało się stracić tę chwilę.Objął ją mocno ramionami rozkoszując jednocześnie smakiem jej ust.Były takie delikatne i słodkie.Nie mógł się opanować.Z każdą sekundą pragnął jej bardziej i bardziej.Chciał więcej,a przecież on zawsze dostaje to co chce.W pewnym momencie Beth oderwała się od niego szepcząc przez zaciśnięte zęby:"kocham jego" i pobiegła alejką w stronę domu.Oboje wiedzieli że to nieprawda.

  Maggie Holmes pękała z dumy widząc swoich synów przy stole.Nie pamiętała już kiedy ostatnim razem zasiedli wspólnie do obiadu czy się spotkali.Ubolewała nad tym jednak dzisiaj całkowicie o tym zapomniała.Gdy dowiedziała się o zaręczynach swojego pierworodnego nie mogła pohamować łez.Oczywiście łez szczęścia. Obawiała się że przez swój tryb życia a także trudności w kontaktach z ludźmi będzie wiecznie samotny.Jednak ktoś na górze wysłuchaj jej modlitw i zesłał Beth. Lepszej synowej nie mogła sobie wyobrazić.
-Wyśmienita ryba.-powiedziała Beth kończąc posiłek.
-Och,dziękuję,później zdradzę ci pewien sekret dotyczący tego dania-porozumiewawczo mrugnęła do dziewczyny. Mycroft pochylił się w stronę narzeczonej.
-Teraz się od niej nie odpędzisz.
Za to oberwał sójkę w bok,po czym został nagrodzony całusem w polik.
-Naprawdę słodko wyglądacie.-rzekł Ted Holmes dolewając sobie czerwonego wina.
Po drugiej stronie stołu Sherlock zaciskał pięści.Nie mógł patrzeć na nich,siedzących obok siebie,na szybkie pocałunki,na JEGO dłoń na JEJ plecach.Myślał,że zaraz wybuchnie.Domyślał się ,że dziewczyna robi to celowo.Tylko po co? Najpierw go całuje , a potem nie może oderwać się od Mycrofta. Przysiągł sobie ,że dowie się o co w tym wszystkim chodzi.Na domiar złego John przez cały czas zajęty był Mary i niczego nie zauważał.Nagle Sherlock skupił uwagę na Gregu,który siedział dokładnie na przeciwko Mycrofta a jego mina przypominała małe dziecko które jest złe bo nie może mieć tego co chce.Detektyw od bardzo dawna wiedział o tym ,że Greg jest gejem.Szczęśliwe małżeństwo było tylko przykrywką, zwykłym złudzeniem.Zamyślił się,czując że inspektor będzie mu bardzo potrzebny.Po obiedzie wszyscy przeszli do ogrodu za domem.Młodszy Holmes korzystając z okazji chwycił Lestrade'a pod ramię i pociągnął do małej biblioteki.
-Co ty robisz?!-krzyknął mężczyzna gdy Holmes zamykał drzwi na klucz.
-Gavinie! Oto nadszedł ten dzień,gdyż zamierzam poprosić cię o pomoc.-zawołał wesoło Sherlock uśmiechając się od ucha do ucha. Greg wytrzeszczył oczy próbując przetrawić to co przed chwilą usłyszał.
-Słucham? Po pierwsze w moim akcie urodzenia widnieje GREG  a nie GAVIN a po drugie ty nigdy nikogo nie prosisz o pomoc więc albo zwariowałeś albo...zwariowałeś.
-Kochasz go.-mruknął detektyw gdy mężczyzna szukał klucza do drzwi.Natychmiast wyprostował się,wciągając głośno powietrze przez nos.
-Naprawdę zabawny jesteś.
-A ty na tyle głupi by pozwolić mu odejść.Myślisz że nie widzę jak na niego patrzysz gdy mijacie się na Baker Street albo jak piszesz do niego sms'y ,emaile, jak uśmiechasz się gdy przypadkowo na siebie wpadniecie..
-Ty oszalałeś!
-A ty nie zaprzeczyłeś.
Greg przełknął ślinę.Włożył ręce do kieszeni,zastanawiając się co powiedzieć.
-Niby w czym miałbym ci pomóc?
Holmes uśmiechnął się triumfalnie.
-Pomożesz mi odzyskać Beth,a w nagrodę dostaniesz Mycrofta.

Reszta rodziny bawiła się w ogrodzie.Michael( kamerdyner rezydencji) porozwieszał kolorowe lampiony na drzewach, przygotował przekąski oraz najlepsze wino w całym Londynie.
-A więc kochana,myślałaś już nad kolorem kwiatów w kościele? A w jakich sukniach będą druhny?
Maggie zasypywała Beth pytaniami które dla dziewczyny wydawały się mało znaczące.Zresztą nie miała do tego głowy,a szczerze to było jej wszystko jedno.
-Nie mam pojęcia,ale jeśli chcesz możesz się tym zająć.Jestem pewna ,że masz wiele pomysłów.
Pani Holmes podskoczyła z radości obejmując przyszłą synową.
-Nie chcę się przechwalać,ale przed laty urządziłam wesele wszystkim moim przyjaciółkom i były bardzo zadowolone.Nawet nie wiesz jak się cieszę,że mogę pomóc.
Beth sięgając po kieliszek zauważyła Grega i Sherlocka wychodzących z domu.
-Cudnie razem wyglądają,prawda?
Dziewczyna o mało co nie opluła się trunkiem.
-Och uważaj,skarbie. Po za tym widziałam jak Sherlock dosłownie pożerał go wzrokiem przy obiedzie.A Greg jest takim kochanym chłopcem.Chyba to nie jest mój ostatni ślub.Będę miała dużo roboty.-poklepała blondynkę po plecach i podeszła do swojego męża.Nagle z głośników zaczął wydobywać się głos Elvisa w piosence " Can't help falling in love".Beth zanim się obejrzała ,znalazła się na parkiecie obejmując Mycrofta. Wtuliła się w jego ramię cicho chichocząc.
-Co cię tak bawi?-spytał przy jej uchu.
-No bo..twoja mama myśli że Greg i Sherl są razem.
Mężczyźnie nie udało się powstrzymać łez.Oczywiście tych ze śmiechu. Kołysali się tak jeszcze kilka piosenek.Dziewczyna musiała przyznać że pomimo porannej sytuacji ten dzień był wyjątkowo dobry.

Data ślubu zbliżała się wielkimi krokami.Sherlock gdyby tylko potrafił ,zatrzymałby upływający czas.Niestety jego plan odzyskania Beth nie wypalił.Ani Mycroft,ani ona wpadali w pułapki.Za każdym razem wywijali się jakby dokładnie wiedzieli z której strony nadejdą.A teraz dzień przed tym wielkim wydarzeniem leżał w szlafroku na kanapie,nie mając ochoty nawet postrzelać do ściany. Wstał i chwycił skrzypce.jednak to także nie pomogło.Palce nie trafiały w stronę i smyczek drgał przy każdym zbliżeniu do instrumentu.Przez te kilka tygodniu próbował zająć się ciekawymi sprawami,wrócić do normalnego trybu życia ,ale nie potrafił.
"Co się stało z twoimi zasadami? Co z powiedzeniem że miłość to największa wada" -pomyślał opadając na fotel.Skupił wzrok na płomieniach w kominku,szukając w głowie jakiegoś pomysłu.Z zamyślenia wyrwał go dźwięk stóp na schodach.Ten charakterystyczny dźwięk..
Beth podniosła ze zdziwienia brwi wchodząc do salonu.Przyzwyczaiła się do widoku mikroskopów, tysiąca probówek na podłodze,stosów papierów na biurku i stoliku,a nawet do zapachu głowy w lodówce.Tym razem poczuła zapach kwiatów,chyba był to bez, na podłodze było widać dywan,a na stole i biurku panował ład i porządek.Niestety musiała zgodzić się z Johnem ,który codziennie rano pisał sms'a o treści:ON MA DEPRESJE. I dobrze wiedziała z jakiego powodu,ale nic nie mogła z tym zrobić.Przecież kocha Mycrofta i to z nim jutro bierze ślub. Sherlocka traktowała jako obiekt zauroczenia,chwilę słabości.
-Przyszłam po resztę rzeczy-oznajmiła podchodząc do biurka.Otworzyła karton i zaczęła chować książki,dokumenty. Po chwili mężczyzna stał tuż za nią.
-Możesz chcesz napić się herbaty,w końcu jest miejsce.
Jeszcze kilka tygodni temu bez wahania powiedziałaby nie,ale po tym co wydarzyło się w alejce była muto winna.
-Z przyjemnością.
Holmes w sekundę znalazł się w kuchni,a po dwóch siedział koło niej przy stole.
-Z cytryną ,tak jak lubisz.
-Dziękuję-uśmiechnęła się czując napływające ciepło.Znów to szafirowe spojrzenie przenikające każdą komórkę ciała.W pospiechu dokończyła herbatę i po kilku wymienionych zdaniach ruszyła do wyjścia wiedząc, że to była ich ostatnia rozmowa.Sherlock nałożył jej sweter na ramiona ,zastygając w bezruchu w momencie kontaktu z jej skórą.Dziewczyna westchnęła cicho,pragnąc więcej i więcej.Gdy ponownie przejechał kciukiem po jej karku, bez chwili namysłu odwróciła się całując tak jak nigdy nikogo przedtem.Sherlock nie był jej dłużny.Ujął jej twarz zmniejszając dystans do zera.Zaśmiali się gdy zabrakło im tchu.Dziewczyna zdążyła już zdjąć z niego szlafrok i koszulkę , a on pozbawił ją sweterka i koszulki.Uniósł ją delikatnie za uda kierując się do sypialni.Ułożył ją delikatnie na łóżku pokrywając pocałunkami szyję i ramiona.Oddychał coraz szybciej słysząc jej głośniejsze jęki.Nie mógł się powstrzymać.Była taka piękna,taka delikatna.Spojrzał jej głęboko w oczy w poszukiwaniu odmowy ,obawy,czegoś co by go powstrzymało.Wiedział,że nie powinien.Ale ujrzał jedynie wzmagające się pożądanie.A gdy bezgłośnie wyszeptała błagalne słowa ,jednym ruchem zdjął z niej resztę odzienia,nie mogąc oderwać wzroku od  wspaniałego ciała.Wczepiła się w jego czuprynę,a gdy przegryzł brodawkę krzyknęła z rozkoszy.Błądziła palcami po jego plecach zapamiętując każdy fragment,całowała jego kark i usta ,jęczała i krzyczała błagając o jeszcze.Żadne z nich nigdy,przenigdy nie doświadczyło czegoś takiego.Tej nocy zasnęli razem,spoceni i wtuleni w siebie.Dziewczyna przejechała palcem po jego nagim torsie,ciesząc się jak dziecko z nowej zabawki.Pierwszy raz czuła się całkowicie spełniona i pierwszy raz zrobiła to tylko i wyłącznie z własnej woli.

I jak wrażenia! Ja osobiście jestem dumna z rozdziału,gdyż dość długo nad nim pracowałam.
Czekam na komentarze :*
PS. Jak wam się podoba zakochany Sherlock?


6 komentarzy:

  1. No i mam co czytać! ♥️♥️

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow <3
    Czekam na więcej.
    Co z tym ślubem?
    Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybciej... ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń