środa, 27 stycznia 2016

Johnlock in Abominable Bride,czyli jak kwitnie miłość w XiX wieku jednocześnie w umyśle detektywa.

Kolejny post związany z odcinkiem specjalnym,który według mnie jest wspaniały i niepowtarzalny(jeszcze wiele razy wspomnę o tym odcinku przytaczając wspaniałe przymiotniki ale czekałam czekaliśmy 2 lata,więc chyba można <3 ).A więc w tymże wspaniałym( ;) ) odcinku nasze kochane trole pokazały nam tyle nowych scen pomiędzy doktorkiem a detektywem,że kolana miękną a serce momentalnie przyspiesza. Już sam początek przywołał miłe wspomnienia:


Nasz ukochany Mike znów połączył ścieżki głównych bohaterów,te same gesty i dialogi wytworzyły klimat w którym zapewne każdy powrócił do odcinka "A study in pink".Oczywiście zapoznał ich w kostnicy w której to Sherlock sprawdzał badał oraz tworzył siniaki na ciele trupa na co John:

"Wreszcie odpowiednia osoba dla mnie,w sensie jako współlokator oczywiście"
No i rozpoczęła się scena na którą po teaserze tak długo czekałam,ten zniewalający uśmiech Sherlocka wypowiadającego  jedną z moich ulubionych kwestii:


Och,czyż ten uśmiech nie powoduje że kolana zmieniają się w watę <3 Po takim spotkaniu latałabym za nim wszędzie ,nie odpuszczając.John właśnie to robił.Nawet będąc już mężem Mary nie opuścił przyjaciela i podróżował z nim w różne zakątki świata rozwiązując kolejne zagadki.Bo to jest to co John kocha,prawda?

Wracając do odcinka,nie jestem zdziwiona,że Mary wpadła na Baker Street w swoim stylu chcąc by John ją zauważył.Nawet to zrobił,ale przez chwilę.Później przyszedł inspektor Lestrade który rozpoczął kolejna uroczą scenę miedzy Holmesem a Watsonem.
W:Ah-ah-ah-ah-ah,Holmes?You have misdiagnosed.
H(smiling):Then correct me,Doctor.
W:He didnt want a drink...he needed one.He is not embarrasses;he is afraid.
H:My Boswell is learning.They do grow up so fast. 
I całą tę wymianę zdań obserwowała z uśmiechem Mary siedząc obok. O matko,zaczęli okazywać uczucia w większym gronie.Awwwww aż naszła mnie myśl (kiedy już wiedziałam że to wszystko jest w w umyśle Holmesa),że Sherlock chcę by inny wiedzieli o nich,nie chcę tego ukrywać wręcz przeciwnie.Więc kwestię My Boswell is learning( mój kompan się uczy) zmieniłabym na My detective is learning. Po wysłuchaniu historii inspektora Sherlock gwałtownie wstaje ,wkłada płaszcz i woła przyjaciela by razem udali się do kostnicy.A John żegnając Mary słowami:Będziemy głodni biegnie za współlokatorem.Chyba nie powinnam ale takie lekceważenie Mary podobało mi się(fanów Mary przepraszam).Następnie scena w kostnicy gdy Molly Hooper żartuje: Och,nie jest taki spostrzegawczy kiedy tatuś wyszedł. Zachichotałam tutaj :) Dochodzimy do sceny która wywołała dreszcze na moim ciele ale w między czasie moment który idealnie pokazuje nam,że John nadal i już do końca życia będzie żołnierzem.


Scena rozmowy między Holmesem i Watsonem sprawiła że banan nie schodził z mojej twarzy.Miny Ich dwójki,spojrzenia,westchnięcia i nerwowe gesty to wszystko działo się w małej szopie niedaleko domu.Ach jak romantycznie.John próbuje dowiedzieć się dlaczego przyjaciel jest sam i nie chcę nikogo bliżej do siebie dopuścić.Według mnie to pułapka w którą doktorek chce złapać przyjaciela.Zapędzić w kozi róg zmuszając by ten wreszcie TO powiedział.Jak widzimy nie układa mu się z Mary więc nie było by problemu przenieść żeby z powrotem na Baker Street.A skoro jak wiemy jest to również umysł Sherlocka,mam wrażenie,że detektyw pragnie usłyszeć TO od Johna,by ten w końcu wydusił te dwa piękne słowa.
W:No...musisz mieć rządzę
H:Och,Watson <3 
Gdybym to ja pisała scenariusz dodałabym H:Och,Watson wiesz przy kim czuję rządzę <3 <3 <3
Później dotknięcie ramienia detektywa, spojrzenia,chronienie Johna i kazanie mu zostać przy oknie <3 Awww <3  Następnie ta oto scena :

 Jeszcze zapomniałam o samolocie,kiedy Mary zauważa że Sherlock czytał blog Johna ,wracając wspomnieniami do ich pierwszego spotkania.No i lista która działa na Johna jak zapalniczka.Wierzył,że przyjaciel wpada w jakiś trans a tutaj dowiaduje się takich rzeczy..
Scena przy wodospadzie według mnie jest wisienką na torcie dla fanów Johnlocka <3 

Słowa Moriartego krzyczy chyba każdy z nas bo są takie prawdziwe i oczywiste.
W: Impertinent.
H:Offensive.
W:Actually...would you mind?
H:Not at all
Tak to powinno wyglądać <3 
A tak na zakończenie coś zabawnego : 

5 komentarzy:

  1. Dziękuję ci za tego pięknego posta <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Johnlock forever. Bardzo dobry post.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post, pomimo tego, że odcinek był niedawno to już czuję niedosyt, więc dziękuję za przypomnienie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe. :) Czekam na więcej teorii i opowiadań. :) Zapraszam do mnie. Już kolejny rozdział przygód o Sherlocku i Alice!

    OdpowiedzUsuń